czwartek, 22 września 2011

Bransoletki...

Kolejna odsłona moich bransoletek. Tym razem takie "resztkowe", w wersji bardziej-zielonej i bardziej-niebieskiej. Na ręce wygladają dużo lepiej niż na zdjęciu:)


 Poza bransoletkami nie jest już tak kolorowo. Powoli zaczyna brakować nie tylko pieniędzy, ale i cierpliwości, na sprostanie wymaganiom naszego systemu oświaty. Syn wczoraj zakomunikował, że w trybie pilnym potrzebna kolejna ksążka do matematyki. Wszystko pięknie, ale to oznacza, że na same jego podręczniki do matematyki ( w tym 3 dodatkowe na życzenie pani), wydałam już 200 zł. Kiedy pomnożę to przez ilość przedmiotów i ilość dzieci znajduję wyjaśnienie, dlaczego w tym miesiącu mój portfel świeci pustkami. Jak to możliwe, że kiedyś uczono nas z jednego burego podręczika, a mimo to połowa klasy nie cierpiała na dysgrafię, dysleksję i dyskalkulię? Przepraszam za te narzekania, przejdzie mi.

Życzę Wam wszystkim udanego dnia:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz